Kilku moich znajomych niedawno wprowadziło się do swojego nowego domu (w Belgii). Znajduje się on na niewielkim wzgórzu, obok dwutorowej, zelektryfikowanej kolei. Około 2-6 pociągów przejeżdża co godzinę, w zależności od pory dnia.
Parter domu jest mniej więcej na tej samej wysokości, co linie energetyczne zasilające pociągi. Domyślam się, że pozioma odległość między routerem a najbliższą linią zasilającą to jakieś 40 metrów. Na drodze nie ma żadnych przeszkód, poza oknem zewnętrznym i kilkoma krzaczkami.
Moi znajomi doświadczają wielu (od 5 do 20) przerw w sieci Wi-Fi na godzinę: okresy trwające od 10 do 60 sekund, których żadne urządzenie w domu (telefony komórkowe, tablety, laptopy itp.) nie może spowodować połączenie z routerem bezprzewodowym. Najwyraźniej okropne do oglądania seriali online.
Sam router należy do wyższej klasy routerów: to Linksys WRT sprzed około 2 lat, który zapewnia wyraźną i mocną bańkę Wi-Fi 2,4 i 5 Ghz w całym domu. Działa idealnie w 80% -90% przypadków.
Zastanawialiśmy się, czy to pociągi lub, co bardziej prawdopodobne, ich linie energetyczne powodują przerwy w sieci WiFi. Inżynier, którego znam (pracujący w zupełnie innej dziedzinie) powiedział mi coś o „inwersji mocy” na liniach, która ma miejsce kilka razy na godzinę, prawie zawsze tuż przed przejeżdżaniem pociągu. Nie jestem pewien, czy dobrze go zrozumiałem. :)
Ten problem tkwi w mojej głowie już od kilku tygodni, więc przychodzę do cenionego panelu tutaj po odpowiedzi:
- Czy rzeczywiście ma miejsce jakaś „inwersja mocy” na zelektryfikowanych liniach kolejowych (w Belgii?)
- Czy to możliwe, że skutki tej inwersji dotrą do domu mojego przyjaciela i wpłyną na jego router?
- Czy mogą osłonić swój router w jakikolwiek sposób, aby zapobiec awariom Wi-Fi?
- Czy dotyczy to 2,4 GHz bardziej czy mniej niż 5 GHz? (Czy wszystkie ich urządzenia powinny łączyć się z jednym zamiast z drugim?)
Wielkie dzięki za pomoc w rozwiązaniu tej zagadki!